31.07.2010
Maastricht.
Po siedmiu dniach pierwszy postój w marinie, dopływam do Maastricht.
Tu umówiłem się z Krzyśkiem i Olą ,moim nowym załogantami.
Z Amsterdamu wolno, częściowo powtarzaną trasą a potem rzeką Maas zbliżam się do końca pobytu mojego w Holandii.
Gdyby nie pobyt na rzece Maas { Amsterdam to zupełnie inna sprawa }byłbym pływaniem po Holandii rozczarowany.
Dopiero gdy w Nijmegen z Renu{w Holandii nosi nazwę Waal} wpłynąłem na Maas. Krajobraz zdecydowanie się zmienił.
Zobaczyłem spokojną rzekę bez dużego ruchu barek. Piękną przyrodę ,urok małych spokojnych miasteczek tj. Cuijk, Arcen, Vento czy zdecydowanie większego Maastricht.
W Amsterdamie kupiłem porządną mapę na tą rzekę i to był mimo sporego kosztu super zakup. Ta mapa nie jest ci potrzebna żebyś wiedział jak płynąć ?Do tego wystarczy nawet bezpłatny folder reklamowy z informacji turystycznej i nie zabłądzisz. To mapa mimo sporych kosztów {27 E}zwróci ci się natychmiast .Dzięki niej wiesz że w tym miasteczku masz za darmo postój , a w innym miejscu bezpłatny postój i wodę a prąd masz z automatu.Że ten niepozorny kanalik kończy się fajnym jeziorkiem z fajnymi pomostami, gdzie spokojnie możesz stać 2 dni. Ja mając duży zbiornik na wodę, baterie słoneczne czy prysznic przez cały tydzień nie odczuwałem potrzeby pobytu w marinie. Oszczędności na mapach są tylko pozorne.