Carinena 16-22.01.2011
Koniec odpoczynku .Czas wziąć się za jakąś pracę.
No to się biorę.
Raniutko w niedzielę na lotnisko. Po 10 godz. przylatuje Szefowa.
Odbiór samochodu, potem z Pragi ok. 13 godz. przylatuje Szef z pozostałymi uczestnikami kursu.
I tak zaczyna się mój okres próbny.
Jedziemy do Carineny małego miasteczka {3,5 tys mieszkańców}koło Zaragozay{ tak to ta miejscowość od znalezionego pamiętnika}.
Następnego dnia chłopaki zaczynają stawiać wieżę. To ażurowa metalowa konstrukcja na której będzie zamontowana aparatura pomiarowa. Ta wieża będzie miała wysokość 80 metrów { to średnia wysokość ,normalnie stawia się 120 metrowe}.
Czas biegnie szybko. Rano lekkie śniadanie w hotelu , wyjazd w góry gdzie stawiana jest wieża .Powrót ok. 18, potem szkolenie. Kolacja po 20 i tak niepostrzeżenie mija tydzień.
Czas wracać do Barcelony.
Potem jeszcze wszystkich rozwieść {lotnisko ,hotel ,terminal 1, terminal 2- przez tydzień 1300km}.W poniedziałek na pięknym jachcie mojego kolegi jeszcze ostatnie spotkanie biznesowe{ nie moje ja tam byłem od cateringu}. Pośpiech i trochę stresu, ale wszystko poszło OK.
Poznałem nowych fajnych ludzi, mam nadzieję że jeszcze się kiedyś zobaczymy ,chciałbym.
I tak kończy się mój „okres próbny”
Podsumowanie, no cóż Szefostwo nie mówi że nie, więc może na coś się przydam.
Zobaczyłem trochę innej Hiszpanii, poznałem fajnych ludzi, pierwszy raz w życiu pracowałem z grupą i dla kogoś . Było fajnie i jeżeli będzie kontynuacja to będzie super.