Koblenz 05.09. 2011.
1 WRZEŚNIA , O ŚWICIE {powiedzmy, właściwie była to godz 10} W SILE DWÓCH LUDZI WKROCZYLIŚMY DO NIEMIEC .
LEWY BRZEG ZOSTAWILIŚMY W SPOKOJU .
LUXEMBURG NAS NIE INTERESOWAŁ.
NA PRAWYM BRZEGU LEŻAŁ NASZ CEL .
TO NIEMCY.
Wiele słyszałem o walorach krajobrazowych Mozeli. Ze pięknie ,zielono, górzyście itp.
Przed nami 240 km tej rzeki.
Zaczęło się spokojnie
No fajnie i ciekawie ,ale żeby powaliło .
Dopiero za Trewir {to stare i ciekawe miasto z duża ilością zabytków .Jest na liście UNESCO. Niestety nie zatrzymaliśmy się bo okazało się że nie ma gdzie dobić} Jedyna marina jest sporo przed miastem} Mozela pokazała że słusznie jest nazywana najpiękniejszą rzeką Niemiec .
Cztery dni płynięcia w „pocztówkowej krainie”
Ochom i achom nie było końca. Aparaty fotograficzne grzały się od ciągłej pracy. Szyje bolały od spoglądania w prawo i w lewo.
Wszystko super tylko tempo za duże .
Zresztą zobaczcie sami.
Do Koblenz przypłynęliśmy 5 września.