Poczdam
Wpływając wczoraj wieczorem do Poczdamu z daleka widziałem co mnie czeka.
W moim przewodniku wyczytałem że to jedno z najładniejszych miast w Niemczech.
Zaopatrzony przez hafenmaistra w plan miasta i wszelkiego rodzaju broszury informacyjne, ruszam wcześnie rano.
No i zaczęło się.
Najpierw Sanssouci kompleks połacowo-parkowy. Tu niema co pisać. Wydawało mi się że trochę widziałem w swoim życiu, ale to co zobaczyłem to mnie powaliło. To była potęga ,nieograniczona fantazja i kasa. Wszystko z najlepszych materiałów, solidne , uporządkowane architektonicznie i stylowo .Jestem tu o 8 godz , trochę mnie dziwi brak ludzi, podchodzi do mnie strażnik i mówi że otwierają o 9, ale ja z Pomorza ,jego mama z Pomorza, więc nie ma sprawy .Zaliczam wszystko z zewnątrz. Wewnątrz tylko Neues Palais- o kurcze i poddaję się .
Upał że ledwie dycham , ale dzielnie na rowerek i dalej, dzielnica Aleksandrowka z drewnianymi budynkami w rosyjskim stylu, pałacyki i zameczki w Neuer Garten. Jeszcze stare miasto z katedrą dzielnicą holenderską. O 18 padam. Dowiaduję się gdzie jest Internet. Jest w kawowym barze. Wysyłam zaległą relacje i korespondencję. W tym barze pracuje fajna dziewczyna ,oczywiście z polski. Gadamy co ona tu robi ,co ja. Wymieniamy się mailami, oczywiście jak to ja zaraz gdzieś go zgubiłem. Jeszcze po drodze piwko i trochę meczu ,nawet nie pamiętam ze zmęczenia kto grał. Padam
1 lipca
Pracowity poranek. Raniutko dwa kursy rowerkiem{dzięki Zenek}na stację benzynową kupiłem 40 lirów. Mogłem zatankować obok na pływającej stacji ale na normalnej jest tańsze zaoszczędziłem ok. 5E-powoli robię się oszczędny Niemiec. Potem jak prawdziwy tubylec zakupy w Lidlu. Przystań mam opłaconą do 16godz., więc na rower i Park Babelsberg. A tam kolejne, kolejne i kolejne.
Mam już dość schlossów, bergów i palasów ,koniec!!!!
Wypływam.