28czerwca-jeziora berlińskie
Wypływam z dusznego i gorącego Berlina.
W końcu trochę wiaterku i przestrzeni, jestem na jeziorze które tworzy rzeka Hawela.
Wytyczony tor wodny na nim wolno przemieszczają się barki i statki pasażerskie .Maksymalna prędkość to aż 12km/h ,więc wszyscy zasuwają{normalnie na kanałach to 8-9km/h}.Teraz chcę tylko znaleźć fajne miejsce żeby zakotwiczyć. To fajne i to fajne i tym sposobem przepływam jeszcze 15km.Kotwiczę na 2,5m ,woda świetna, cieplutka i czysta. Siedzę w wodzie pół godziny i się chłodzę .Dużo łódek kotwiczy podobnie ,lecz wieczorem, większość odpływa.
Zapomniałem wam się przyznać .Trzeciego dnia na kanałach, w drodze do Berlina zarobiłem mandat. 25E. Przemiły pan policjant-naprawdę, z żalem i współczuciem mówiąc ile to piwa można by za to kupić wlepił mi najniższy możliwy mandat {pokazał taryfikator, od 25E do100 E}.Co prawda nie wiem czy otrzymałem go za niszczenie roślinności czy za kotwiczenie na kanale. Pogadaliśmy co można co nie ,o jego wycieczce rowerowej w Włoszech i rozstaliśmy się w zgodzie.
Dlatego teraz patrzę jak robią to miejscowi. Po pierwsze na rzekach i jeziorach o ile nie jest to zabronione znakiem, możesz kotwiczyć .Nie możesz dochodzić do roślinności. Nocą palą światło kotwiczne, nie wszyscy przepisowe. Moje też jest nie przepisowe to lampka LED. Ja wywieszam jeszcze kulę oni tego nie robią.
Noc spokojna .
Następny dzień ,lenistwo, taplanie się wodzie i jeszcze raz lenistwo. Po południu płynę do Poczdamu, mam do przepłynięcia ok. 10 km. Wpływam do centrum ,cumuję w skromnej przystani {wszystko jest} za 9 E.
Jutro ruszam zdobywać Poczdam