26 czerwiec 2010-06-29
Rano na rowerze jadę na rekonesans okolicy. Znajduję kolejne nabrzeże gdzie mógłbym stać 24 godz gratis . Szukam mariny bo chcę zostawić łódkę bezpieczną, Spandu to taka sobie dzielnica. Od razu w pierwszej serdecznie witają, zostaję. Postój 9,5E. Głównie stali rezydenci , ale kilka miejsc dla gości.
No to jadę zdobywać Berlin.
Nieocenionym rowerem 5minut do dworca S-bahn i za 2,10 E do centrum, a tam szok?
Do 1995 roku bywałem często w Berlinie, więc trochę znałem to miasto i często bywałem w okolicy Bramy Brandenburskiej i muru. Jak tu się zmieniło!!!
Wysiadam na nowym dworcu kolejowym Haupt-Banhnhof architektura XXI wiek, nowoczesność , szkło i aluminium na mnie robią szalone wrażenie {może jeszcze mało widziałem}.
Ruszam nowym mostem w okolice Reichstagu, tam gdzie były kiedyś tylko tereny zielone teraz nowe budynki rządowe i odnowiony z nową kopułą Reichstag. Jest piękna pogoda na trawniku przed tymi najważniejszymi urzędami masa ludzi leży na trawie i się opala. Wyobrażacie sobie że tak sobie leżą przed naszym Sejmem?
Dalej trasą wspomnień, tam gdzie stała platforma ,z której kiedyś oglądałem strażników i zasieki DDR-owskie ,już nie istnieje teraz jest tu ulica na środku której zaznaczono przebieg muru.
No i dalej standardowym turystycznym szlakiem. Odnowiona Brama brandenburska , przepych reprezentacyjnej Unter den Linden, potem Wyspa muzeów i wszystkie okoliczne zabytki z monumentalną katedrą włącznie .Ledwie dysząc bo upał ogromny jeszcze Alexanderplatz , wjazd na wieżę-368m,ratusz,fontanna i w końcu w nagrodę zimne piwko.
Siedzę i wspominam dawne czasy jak tu bywałem 25-30 lat temu .Buty firmy Salamander,tapety, wiursty, salami i kurczaki z rożna { dla nie zorientowanych w końcu lat 70 w Polsce nie było salami i kurczaków z rożna , tak ,tak}i różne związane z tym miejscem zdarzenia. No dosyć trzeba iść dalej.
Piękny Plac francuski z bliźniaczymi kościołami, miejsce gdzie kiedyś był bunkier Hitlera, super nowoczesny Potsdamer Platz i jeszcze raz Tiergarten.
Ledwie żywy ląduję wieczorem na łódce. Maciek, ale doskonały ten twój prezent, dzisiaj go próbuję.
Następny piękny dzień. Dzisiaj trochę spokojniej. Tylko zamek Charlottenburg wraz z otaczającym go parkiem .Powrót do Spandau , małe zwiedzanie starego miasta ,małe piwko i zaczyna się ?
Mecz. Dzisiaj Niemcy grają z Anglią .Pełny odjazd .Wszędzie ludzie z flagami i akcesoriami narodowymi. Oglądam mecz w jakimś klubie bilardowym. Po golach Podolskiego i Klose i po tym jak mówię że ja też tak jak oni z Polski, zostaję przez kelnerkę wymalowany w ich barwy narodowe. Po wygraniu pełna euforia z wrzaskami i wybuchowymi fajerwerkami.
Wieczorem odwiedza mnie mój kolega z swoją partnerką z dawnych czasów. Partnerka nowa ,kolega z dawnych czasów. Rafał siedzi w Berlinie od 30 lat razem kiedyś robiliśmy niezłe geszefy. Długie Polaków rozmowy. Wstępnie umawiamy się na czwartek w Poczdamie.
Kolejny dzień, zapowiada się upalnie.
Koniec mojego pobytu Berlinie. Myślałem że zabawię tu dłużej, ale upał i chęć kąpieli i cienia, przeważyła. Pożegnanie sympatycznymi holendrami i przemiłą obsługą i w drogę .Przy odejściu ocieram się o pal i wyginam uchwyt na koło ratunkowe, no w końcu obsługuję sam łódkę 11 metrową ,muszę się przyzwyczaić do tej długości. Przechodzę śluzę w Spandau i skręcam do centrum miasta. Jeszcze jedna śluza i po godzinie płynięcia jestem w centrum. Ruch na rzece, bo to Sprewa niesamowity. Kolega przestrzegał mnie żeby nie płynąć tędy w sobotę lub niedziele , bo w te dni ruch jest największy. Dzisiaj wycieczkowiec jeden za drugim, ale było zupełnie spokojnie. Wszyscy płyną z dozwoloną prędkością 9km/godz. Co prawda nie wiem kto miał prawo pierwszeństwa pod niektórymi wąskimi mostami ,ale jakoś nie stwarzałem zagrożenia dla Niemieckiej Floty Pasażerskiej.
Berlin widziany z wody, poza nową dzielnicą rządową, nie wzbudził mojego zachwytu, ale to ocena bardzo subiektywna. Wracam tą samą drogą mimo że dłuższa, chcę zobaczyć jeziora berlińskie. Na śluzie łapię autostopowiczów. Róża i Darek są polakami mieszkańcami Berlina. Małym pontonem płyną na Tegeler see. Ponton na hol i miło gadając płyniemy do Spandau . Tam wysiadają , a ja dalej jeziorami do Poczdamu.
Tak więc BERLIN ZDOBYTY !!!!!!