Premia de Mar

remia de Mar 25.10. – 25.11. 2010 r

Przenoszę się do nowej mariny. Zadecydowała cena {teraz płacę 201 E za miesiąc w tym prąd i woda}i dogodne połączenie z lotniskiem w Gironie {tam lądują samoloty z Gdańska} i Barceloną .
Marina taka sobie , toalety i prysznice jak w Polsce. Widać trochę bałaganu , ale coś za coś.
Niska cena powoduje że takich jak ja jest tu więcej.
Na moim pontonie zimuje młody Holender, sympatyczny i gadatliwy Belg z żoną ,ale najbardziej się cieszę z towarzystwa żeglarza z Polski. Ryszard kapitanuje na 17 metrowym pięknym jachcie.
Pierwszy tydzień upływa na poznawaniu okolicy. Wypad do Barcelony i w okoliczne góry.
Bank informacji działa ,tu tani internet , tu dobry kebab, tam kupisz gaz a tam hipermarket. Wszystko wie Belg Piere stoji już tu siódmy miesiąc. Atmosfera na keji miedzy tymi co tu zimują ,bardzo przyjacielska. Każdy chce ci pomagać ,a wszystkim dyryguje Piere ,chcesz zrobić większe zakupy, nie ma sprawy on cię zabierze{ma samochód}.Problem z silnikiem zgłoś się tu i tu, bardzo to budujące.
Dużo czasu spędzam razem z Ryśkiem mimo dość dużej różnicy wieku , mamy wspólne tematy i wspólne spojrzenie na wiele rzeczy. Bardzo to sympatyczne, wiem że w razie problemów mogę na niego liczyć.
Straciłem swój drugi rower {pierwszy podarunek od Zenka zakończył swój żywot we Francji. Pod moim ciężarem przy zjeżdzie z niezłej górki po prostu się złamał}ten został mi w mieście skradziony {to też był „składak’ został mi po moim załogancie z etapu francuskiego Krzysiu}.W Auchan kupiłem nowy.
Drugi tydzień to pobyt mojej córeczki Kamili. Intensywne zwiedzanie Barcelony.
Kupiłem bilet na lot do Polski ,ale się to zrobiło dostępne .Bilet tam i z powrotem kosztował mnie 65E.
Rzeczywiście Świat stał się małą globalną wioską . I pomyśleć że są ludzie którzy mówią że za komuny było lepiej.
Trzeci tydzień to wizyta mojego kumpla Jacka wraz z żoną Wiolą. Długie rozmowy ,czasami jadę z nimi do Barcelony ,jest super {Jacek przywiózł 1kg krówek i walizkę polskiego jedzenia za którym już się stęskniłem- co za obżarstwo }.Czas płynie bardzo szybko i tydzień ich pobytu błyskawicznie minął.
Kolejny tydzień i kolejni Goście. Odwiedza mnie Ania i Marian , których poznałem miesiąc temu jak tylko wpłynąłem do Hiszpanii. Widziałem się z nimi już w czwartek jak przylecieli do Barcelony .Ania przyleciała z Wiednia , potem pojechaliśmy odebrać Mariana który przylatywał z Pragi{ śmieszne uczucie jak po sześciu miesiącach prowadzi się samochód}.
Pojechali załatwiać swoje sprawy w głębi Hiszpanii .Ale już w poniedziałek się spotkaliśmy.
Wynajęli hotel w Premia de Mar i dwa dni spędziliśmy razem. Spotykaliśmy się u mnie na łódce lub w mieście. Jak zwykle cały czas gadaliśmy jak byśmy się nie widzieli cały rok.
Było bardzo ,bardzo fajnie.
No i dzisiaj jest 25 listopad , w końcu nadrobiłem zaległości w pisaniu tego bloga- JESTEM NA BIEŻĄCO. Dzisiaj opłaciłem postój do 25 stycznia
Jutro jadę spotkać się z Anią i Marianem w marinie 20 km na zach od Barcelony {ja stoję 20 km na wschód od Barcelony, może po 25 stycznia tam się przeniosę]
A w poniedziałek 29 listopada wracam do Polski {bry!!!! Mam informacje że podobno mogę się spodziewać mrozu i śniegu}gdzie spędzę Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra.
Mam nadzieję że z wieloma osobami będę mógł osobiście złożyć sobie życzenia.
Tym osobą z którymi nie uda mi się zobaczyć i osobiście nie złożyć życzeń tą drogą chciałbym ŻYCZYĆ WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU.
Trzymajcie się mam nadzieję że odezwę się po 10 stycznia 2011 roku
P/S No dobra jeszcze się trochę nad wami poznęcam.
Pytacie jaka pogoda?
Jak nie wieje zach wiatr to jestem w koszuli z krótkim rękawem ,a jak wieje to w koszuli z długim rękawem .Noce bywają bardzo zimne ok. 12 C, ale w ciągu dnia 18-20 C i prawie zawsze słoneczko ,słoneczko ,słoneczko!!!!!!!!!

Zdjęcia (16)

Komentarze (0)