Powrót
Moja siostra wraz rodziną odleciała do Gdańska w poniedziałek wieczorem.
W wtorek klar łódki i sprawdzanie pogody.
Nie ciekawa od czwartku wieczorem w Zatoce Lwiej 7-8B. potem dzień przerwy i od soboty powtórka, znowu ma wiać.
Wypływam szybciej niż planowałem .
Płacenie za marinę , ostatnie zakupy i start o 10 godz.
Plan taki. Dokąd się da ,stanie w zatokach Costa Brava.
Sumiennie i sprawiedliwie dziele się z Neptunem i może dlatego wiatr i pogoda idealna.
Wprost nie mogę uwierzyć , a może dlatego że do domu.
Tempo płynięcia ,super .
Wieczorem postanawiam płynąć dalej.
Wiatr nadal korzystny., spokojne płynięcie .Piękna noc.
Ok. 1 godz wpływam na wody Francji.
Do Port-la-Nouvelle gdzie chcę zawinąć {9 E postój , byłem tam w zeszłym roku} i wejść w kanały zostało jeszcze 5 mil .Piękne ranne słoneczko
No i się zaczęło, Wiatr zupełnie ucichł i po 5 minutach wiało 17-18m/sek, oczywiście w dziób.
Te pięć mil płynąłem 3 godziny. Cały mokry i cały w soli .
Ładne pożegnanie z tym „spokojnym śródziemnym”
Cumuję o 12.Przepłynąłem 119 mil.
Tym razem „za szczęśliwe” z Neptunem się nie dzielę .
Umawiam się na jutro na kładzenie masztu. Wieje nie żle więc nie wiem czy coś z tego będzie.