26.09.2010
Le Grau-Du-Roi
Znowu jestem na jachcie żaglowym.
Stoję na kotwicowisku w tym pięknym małym porciku {proszę sobie samemu wymówić tę nazwę- powodzenia}.
Stoi tu parę jachtów to tacy jak ja którzy nie chcą płacić 25 E za marinę. Ale po kolei.
22 .09 rano o 9 godz byłem umówiony w miasteczku w którym staliśmy razem z innym polskim jachtem STAR {miasteczko nazywa się Aigunes-Mortes} na postawienie masztu.
Warsztat –mała stocznia gdzie za 60 E miała nastąpić ta operacja, wyglądała tak sobie. Byłem punktualnie o 9 godz , o dziwo Pan dźwigowy który był właścicielem tej stoczni , też był o godz 9 gotowy.
Byłem zaskoczony. Przecież to południe Francji , a tu czas i punktualność ma inny wymiar.
Samo stawianie masztu sprawnie , bez problemów , widać że fachowiec. Po dwudziestu minutach maszt stoi , sztag , wanty i achtersztagi zamocowane. Dalej to już moja sprawa i robota. Dlatego tylko 60 E.
Dowiadywałem się , że w okolicy Port-Saint-Louis, Czyli tam gdzie większość jachtów wpływa na M. Śródziemne ta przyjemność w specjalistycznej firmie gdzie nie musisz ruszyć palcem kosztuje od 100 do 130 E.{ podobno w jakimś małym porciku w tej okolicy jest zdecydowanie taniej, ale to wiadomość nie potwierdzona}
Z właścicielem stoczni w ramach rabatu i przyjaźni Polsko – Francuskiej uzgodniłem że mogę u niego podłączyć się pod prąd, nabrać wody i spokojnie dokończyć taklowanie łódki.
Ostatnie zakupy i o 16 wypływam w stronę słonej wody {tak naprawdę to ona już tutaj jest słona}
Mam do pokonania ok. 8 km i jeden most zwodzony który ma być otwarty o 17,30 , no i tu znowu wiem że jestem na południu .Otwierają o 18 .15.
Jestem w końcu na kotwicowisku to taka mała laguna , głębokość 2-4m.
Stoję spokojnie przez dwa dni .Klaruję żagle ,sprzątam łódkę i odpoczywam. Do komunikacji z lądem wyciągam ponton .
Niestety trzeciego dnia porządnie wieje w nocy zaczynam ciągnąć kotwice{ a może tylko mi się wydawało?}Przestawiam się do pomostu rybaków i rano płynę do mariny, postoję tu jeden dzień i mam nadzieję że w niedzielę wypłynę.
No to małe podsumowanie pierwszego etapu.
Od wypłynięcia 03 czerwca do dnia dzisiejszego GPS pokazuje że pokonałem 3458 km.
Silnik pracował 482 godziny.
Mały prywatny i zupełnie subiektywny ranking atrakcyjności
I- AMSTERDAM !!!!!!!!!!!!!
II- Droga wodna przez Belgię {odcinek z Namur do granicy francuskiej}
III- Odra zachodnia ,oraz Rodan od Lyonu do Morza Śródziemnego
IV Francja {od granicy z Belgią rzeką Mouse ,poprzez Kanał Ardeński i rzeką La Marne do Paryża
Niedługo napiszę jeszcze jedno podsumowanie tego etapu będzie tam trochę różnych informacji . Może ktoś z nich skorzysta i popłynie tą trasą.
To nie był żaden wyczyn , nie było to też trudne.
Trudne było tylko jedno—odepchnąć się od nabrzeża.
Córeczko dopłynąłem.
To by się nie udało gdyby nie pomoc i wsparcie mojej rodziny ,która zajmuje się moimi sprawami w Polsce
Dzięki wszystkim którzy mi kibicowali. Heniowi za przygotowanie łódki ,Kubie Parasolikowi za pomoc z masztem. Neptunowcą za kontakt sms-owy {Bożence szczególnie} i serwis techniczny {całe szczęście nie potrzebny}
Pozdrawiam wszystkich i tych którzy się nie odzywają.
To koniec tego etapu i koniec tego blogu
Ruszam w kierunku Hiszpanii i co dalej zobaczymy—Darek z Darki