01.10.2010 Port la Novvelle – Llanca
No w końcu warunki jak marzenie .Połówka równe 5-6m/s , zasuwamy cały czas 5,5 knota. Po południu ma się znowu rozdmuchać .
Płynie się super , słoneczko i niesamowicie piękne widoki . Pireneje które widziałem przez poprzednie dni w oddali są na wyciągnięcie ręki. Piękne mijane miasteczka i porciki. I ten komfort przy tej niepewnej pogodzie ,że co 3-5 mil kolejny porcik .Leżę na nadbudówce, autopilot odwala za mnie robotę .A ja chłonę , chłonę te góry ,tę wodę to jest to jak z pocztówki
Dobry wiatr powoduje że ok. 12godz jestem w okolicy ostatniego portu Francji. Pogoda nadal super . No to VIVA ESPANIA.
O koło 13 wpływam na wody Hiszpanii. Wiatr powoli zaczyna siadać i ok. 16 wpływam do pierwszego mojego hiszpańskiego portu Llianca.
01.10.2010-03.10.2010 Llianca
Piękna marina {15 E za wszystko nawet Internet}piękne miasteczko . Szybki rowerowy rekonesans. Zdecydowanie taniej niż we Francji- znaczy przeżyję. Następny dzień to poznawanie najbliższej okolicy. Dawno nie spotkałem żadnego rodaka. No to flaga Gdańska pod saling i po południu słyszę dzień dobry. Przy łódce stoi Ania i Marian. Lądują u mnie na kawie i gadamy . Są tutaj w podróży służbowej ,ale zostają zawsze trochę dłużej –zakochani w Hiszpanii.
Wieczorem zostaję zaproszony na kolacje do ich zaprzyjaźnionej restauracji. Umawiamy się na popołudnie następnego dnia . Rano dowiaduję się dlaczego jest tak pusto w mojej marinie, od poniedziałku zaczyna się remont pomostów i do 9 rano muszę opuścić marinę . Szybki tel do Ani i Mariana że odpływam za 2 godz. Szybko przybiegają z hotelu i razem płyniemy do odległego o 3mile Port de la Selva. Po godzinie jesteśmy w marinie .Jest tu ładniej {16E}.Malutkie miasteczko w ładnej zatoce otoczone górami super.Moi Goście pieszo wzdłuż morza wracają do Lliancy.