Ibiza 12maj 20011
Pierwsza noc na kotwicy . Trochę z tym emocji.
Śpię jak przysłowiowy „zając pod miedzą „’ ale zmęczenie i poprzednia nie przespana noc robi swoje.
Wstaję ok. południa.
Płynę ok. 10 mil do stolicy wyspy , Purto de Ibiza {Eivissa}.
Wiem że mam zawinąć ze względu na koszty do Club Nautico, ale przeganiają mnie mówiąc że nie ma miejsca i kierują mnie do mariny naprzeciwko .
No cóż na Helu też miejscowi są solidarni w łupieniu przyjezdnych.
Stoję w Marina Magna komfort żaden ale w centrum , płacę za noc 36E.
Szybkie zakupy i „na miasto”
No niezła maszynka do zarabiania pieniędzy {cztaj do obdzierania z pieniędzy}
Nieprzerwany kolorowy i ekstrawagancki tłum podstarzałych hipisów, ładnych dziewczyn ,bladych angielek i starszych Niemców nieustannie penetruje luksusowe butiki, tandetne budy z chińską odzieżą i bary.
Typowa turystyczna komercja.
Zwiedziłem wysoko położoną dzielnicę Dalt Vila, to stara część miasta wpisana na listę UNESCO . Plątanina małych krętych uliczek ,obronnych murów i starej katedry robi wrażenie .
Pusto tu i spokojnie nie ma turystów.
Dojście tu wymaga trochę wysiłku a nie po to tu turyści przypływają .
Wypływam w południe .
Płynąc tu widziałem fajną zatoczkę więc postanawiam tam zakotwiczyć
Nocuję w Cala de Port Roig
Czy fajnie ,ja myślę że tak.